Drugi dzień szalonego tygodnia też był niezwykły. Przyszliśmy do szkoły z książkami, zeszytami i przyborami zapakowanymi w różne pojemniki. Jedni targali wielkie torby do zakupów, inni walizki, kosze na śmieci, wiadra, pudła do narzędzi taty, torebki mamy, torbę od laptopa, koszyki do zakupów. Był nawet pojemnik do ciasta i worek do warzyw. Było zabawnie, ale przekonaliśmy się, że najwygodniejsze są jednak nasze plecaki.